Jedną z ważniejszych pozycji po stronie dochodów budżetu jest bez wątpienia akcyza na alkohol. Dzięki akcyzie na sprzedaż (handel) alkoholu rząd uzyskuje co roku wiele miliardów złotych, a wiecznie zadowolony z siebie minister finansów twierdzi, że jeśli chodzi o akcyzę na alkohol to tu wcale nie chodzi o dochody dla budżetu, ale o wielką troskę o społeczeństwo, które bardzo często po prostu nadużywa różnego rodzaju trunków powodując tym samym różne problemy zdrowotne oraz społeczne.
Warto zwrócić uwagę, że minister finansów nie rozumie jednej prostej rzeczy. Problemy alkoholowe występują bardzo często w rodzinach patologicznych gdzie osoba nadużywająca ma nie raz i nie dwa zagwozdkę: co kupić? Jedzenie dla dzieci czy też butelkę mocnego alkoholu. W przypadku gdy akcyza była by znacznie, ale to znacznie niższa prawdopodobnie starczyło by i na butelkę mocnego alkoholu, jak i na jedzenie dla dzieci. Oczywiście nie oznacza to, że z problemem alkoholowym nie trzeba walczyć. Ale w przypadku wprowadzania bardzo wysokiej akcyzy bardzo łatwo dojść do wniosku, że jest to podwójne karanie społeczeństwa. W tym przypadku i osoby pijącej, oraz osób zależnych materialnie od takiej osoby.
Podatek importowy – czy warto taki wprowadzić?
Jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej rząd polski rozważał wprowadzenie podatku importowego. Polegało to by mniej więcej na tym, że od ceny każdego importowanego artykułu, lub też usługi naliczało by się dziesięcioprocentową daninę, płaconą przez importera na rzecz polskiego rządu. Kto by zyskał na takiej opcji? Oczywiście budżet. Warto natomiast sobie uświadomić, kto by stracił na tym najbardziej. Oczywiście, rząd twierdził, że tak naprawdę nikt ponieważ importerzy stosują tak wysokie marże, że spokojnie mogli by właśnie z tych wysokich marż opłacić podatek importowy, a ostateczny konsument płaciłby dotychczasową cenę za zaimportowany towar. Wszystko na pozór wygląda ładnie, ale czy można wierzyć w słowa, że na każdy towar pochodzący importu sprzedawcy mają takie gigantyczne marże? Czy importerzy ropy naftowej, a więc pośrednio producenci benzyny której ceny są bardzo istotne dla gospodarki również przerzucili by koszta podatku importowego na siebie? Śmiem wątpić, że tak by było. Szczególnie, że nasz rząd już nie jedno obiecał, a dodatkowe środki dla budżetu i tak pewnie by były zmarnowane na kolejne pomysły zatrudnienia nowych urzędników lub dania podwyżki starym. A jak wiadomo dać łatwo, odebrać przywilej już trudniej.